Piąty dzień dobiegł końca a za Nami już połowa trasy. Dzień dzisiejszy rozpoczęliśmy Mszą Świętą, która została odprawiona w parafii w Dobrej o godzinie 7.15. Po mszy wyruszyliśmy na nasz pielgrzymi szlak. Pierwszy etap upłynął nam w normalnym rytmie czyli odmówiliśmy modlitwy poranne. Różnił się on jednak tym, że godzinki zostały odśpiewane przez nasze siostry, z którym jedna nie należała do grupy muzycznej. Brawa za odwagę i mamy nadzieję, że i inne osoby także będą potrafiły ujawnić swoje muzyczne talenty. Na tym pierwszym odcinku wysłuchaliśmy medytacji, której dzisiejszym hasłem przewodnim była NADZIEJA.
Kolejny dzień pielgrzymowania za nami. Dzisiaj jednak nie było tak pięknej i idealnej pogody do wędrowania jaką mieliśmy przez trzy poprzednie dni. Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy Mszą Święta w parafii we Władysławowie o godzinie 7.30. Chwilę po jej zakończeniu wyruszyliśmy na szlak i zaczęło padać. Początkowo była to delikatna mgiełka, która nikomu z nas wielce nie przeszkadzała. Udało nam się w trakcie trwania tego odcinka odmówić modlitwy poranne oraz odśpiewać godzinki. Wysłuchaliśmy także medytacji odczytanej nam przez ks. Jacka. Całe dzisiejsze rozważania opierały się na chrzcie świętym. W dość dobrym, równym i energicznym tempie pokonaliśmy pierwsze 10 km i zatrzymaliśmy się na godzinę przed Turkiem. Po tym odpoczynku wyruszyliśmy dalej maszerując ulicami Turku. I zaczęło się. Spadły na nas tony wody. Padało tak mocno, że wezwany został nasz samochód po to by zabrać tubę i sprzęt, który mógłby ulec zniszczeniu gdy zostałby zalany. Nasz ksiądz przewodnik tuż po dotarciu do miejsca naszego kolejnego postoju czyli w Turku powiedział, że pada bo dzisiaj przecież dzień gdzie wspominamy chrzest więc Pan Bóg leje nas wodą.
Tak na samym wstępie chciałabym poinformować, iż dotarliśmy do Lichenia w niezmienionym składzie. Może już z pierwszymi oznakami naszej wędrówki, ale coś za coś. Autobus jeszcze nie był zapełniony i przeładowany. Miejsca siedzące jeszcze pozostały wolne.
Dzisiejszy dzień był jak dotąd najtrudniejszym w trakcie naszego wędrowania. Upłynął on pod hasłem syndrom dnia trzeciego. Bolało nas wszystko, dosłownie wszystko. Nie tylko to, że pojawiły się pęcherze ale zakwasy, zakwasy i jeszcze raz zakwasy. Nasz 3 dzień wędrowania rozpoczęliśmy Mszą Święta, która została odprawiona o godzinie 7.30 w parafii św. Doroty w Licheniu. Tuż po jej zakończeniu obecny ksiądz proboszcz owej parafii zaprosił nas na śniadanie. Pyszny bigos na rozpoczęcie tego jak można było przypuszczać ciężkiego dnia. Po zjedzeniu i zapakowaniu bagaży wyruszyliśmy na nasz szlak. Tyle tylko, że tym razem szliśmy zupełnie nową, nikomu wcześniej nie znaną trasa.
Czas start! Tak, tak, tak, nadszedł ten długo oczekiwany dla nas dzień. Dzień 28 lipca, w którym to wyruszamy na trasę pielgrzymki na Jasną Górę. I wyruszyliśmy. Dzisiaj o godzinie 11 odbyła się pożegnalna Msza Św., w której uczestniczyliśmy wszyscy. Podczas mszy mogliśmy zapoznać się z naszą nowo powstałą grupą muzyczną. I co? Można powiedzieć, że poradzili sobie a przecież to dopiero początek. W trakcie trwania mszy można już było poczuć ten niepowtarzalny znany „starym" pielgrzymom klimat. Nasz ksiądz proboszcz tuż przed wyjściem udzielił nam specjalnego błogosławieństwa dla pątników i wyruszyliśmy. Zwartą grupą udaliśmy się ulicami naszego miasta w asyście straży miejskiej i policji opuściliśmy Strzelno. Zaczęło się! Drogówka w pełnej gotowości, muzyczni szaleli i daliśmy radę.